środa, 15 maja 2013

s.s. "Californian" czyli niechciana sława. (II)

Californian nie był piękny. Nie po to go zbudowano, żeby olśniewał urodą. Miał być zwyczajnym "koniem roboczym" do przewozu towarów i dodatkowo ludzi. Powstał w stoczni Caledon Shipbuilding & Engineering Company w Dundee w Szkocji na zamówienie linii Leylad Line, która z kolei była częścią J.P. Morgan's International Mercantile Marine Co. Tej samej firmy będącej włąścicielką White Star Line, do której należał Titanic. Zwodowano go w 26 listopada 1901. Dzień ten zapewne był wielkim świętem dla mieszkańców i stoczniowców z Dundee gdyż mając długość 141,4 metra Californian był największym statkiem jaki do tej pory powstał w tej stoczni. Niecałe dwa miesiące później 23 stycznia 1902 zakonczono jego wyposażąnie i był gotowy do slużby. KIlka dni później 31 stycznia wypłynął w swój pierwszy rejs z Dundee do Nowego Orleanu.
Głównym towarem jaki miał przewozić była bawełna i przewoził ją dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku... Normalna szara rzeczywistość, zwykłego statku handlowego jakich setki wówczas pływały, przeplatana postojami w portach, załadowywaniem i rozładowywaniem ładunku, remontami lub przeglądami...

Projekt 3D s.s. "Californian" w skali 1:400

czwartek, 9 maja 2013

s.s. "Californian" czyli niechciana sława. (I)

Wielu ludzi pragnie sławy. Sławy w tym co robią, prestiżu, szacunku, a nawet uwielbienia. Niektórym to się udaje, innym nie dane jest jej zakosztować pozostając poza jej granicą, wciąż żyjąc marzeniami o niej.
Są różne rodzaje sławy. Dobra sława i zła sława.
Są też różne długości sławy. Sława długa, trwająca latami, dziesięcioleciami, wiekami i krótka, o której kilka miesięcy później nikt nie pamięta, a ci którzy ją zdobyli najczęściej umierają w samotności i zapomnieniu.
Na sławę dobrą lub złą jedni ciężko pracują latami niekiedy pełnymi wyrzeczeń, innym przychodzi ona lekko i bez trudu.
Wielu nie myśli o tym by być na ustach wszystkich. Żyją swoim życiem nie zawracając sobie głowy mrzonkami.
Jednakże czasem przewrotny los postanawia spośród tych, którzy nie pragną rozgłosu wybrać jednego i postawić go w samym centrum wydarzeń. Pół biedy gdy o takim nieszczęśniku pozostanie dobre wspomnienie na długie lata. Są jednak i tacy, którym los zafundował najgorszy rodzaj slawy: złą sławę trwającą latami, a nawet wiekami, w dodatku przyciągającą nowe pokolenia nią zainteresowane, które na nowo rozdrapują niezabliźnione rany.
Wystarczy tylko być w niewłaściwym miejscu o nie właściwej porze... 

Projekt modelu s.s. "Californian" w skali 1:400

wtorek, 7 maja 2013

PGiN? Cóż to takiego?

Gdy kilka lat temu zaczynałem swoją przygodę z projektowaniem modeli od samego początku postanowiłem traktować je jako zabawę, miłe spędzenie czasu i odpoczynek od codziennych zajęć. Postanowienie nie dotyczyło tylko jednej rzeczy: jakości opracowywanych przeze mnie modeli zgodnie z moimi ówczesnymi i obecnymi umiejętnościami. W tej kwestii nie mogłem i nie mogę sobie pozwolić na luzackie podejście. Reszta jest przygodą.
Przy którymś kolejnym modelu wpadła mi w ucho Ewangelia według św. Mateusza o Gnuśnym Słudze Mt 25,14-30 (widocznie musiała to być niedziela lub jakieś święto), który nie pomnożył dóbr swego pana. Nie wnikając w istotę zagadnienia dwa wyrazy "gnuśny" i "nieużyteczny" jakoś tak skojarzyły mi się z tym co robię.
Nie należę do projektantów "wyścigowych", robiących szybko modele. Chcę to robię, nie chcę nie robię. Czasem przerywam projekt w zaawansowanym stanie po to, żeby zacząć inny, który akurat mi wpadnie w oko. Czasem projekt czeka na skończenie kilka lat, a w międzyczasie powstaja inne. Ot taki ze mnie leniuszek. :) Określenie "gnuśny" jak najbardziej pasuje.
Wielkiego pożytku nie mają też ze mnie wydawcy. Nie współpracuję z żadnym wydawnictwem gdyż wolę chodzić własnymi ścieżkami projektując to co chcę i kiedy chcę. Modeli też już nie kupuję skoro sam sobie mogę po swojemu taki model zaprojektować. Więc dla wydawców jestem jak najbardziej "nieużyteczny".
I tak oto powstał PGiN - Projektant Gnuśny i Nieużyteczny. Żartobliwe spojrzenie na to co robię. Zdecydowanie wolę to określenie niż napuszone "Projektant" (jeśli już to wolę w stosunku do mnie pisane z małej litery). Jest jeszcze TGiN - Tester Gnuśny i Nieużyteczny, ale to już inna historia.

Pozdrawiam.
PGiN
s.s. "Lucania" opracowana przeze mnie w skali 1:400.

s.s. "Lucania" w skali 1:400 sklejona przez Henryka Schoepe na podstawie mojego opracowania.